Z książki: "Spowiedź szpiega pruskiego"
"Było to wówczas, gdy Marcin Biedermann. znany pośrednik w Poznaniu, wydawał "Pracę"; walił radykalne artykuły a redaktorów odpowiedzialnych sądy pruskie pakowały na długie lata do więzienia ! Byli tam Chylomer, Kaniewski, Łukowski, Nawrocki, który się później otruł, i Siemiątkowski, ojciec dzisiejszego komendanta. policji w Bydgoszczy, którego długoletnia kaźń pruska przyprawiła o utratę zmysłów." ...
Czaspoismo "Praca" rok 1900.
Artykuł, który ukazał się w czasopiśmie Praca; tygodnik illustrowany z dnia 01.04.1900 nr.14, był powodem aresztowania Redaktora Władysława Siemiątkowskiego:
Lojalni i wierni poddani. "My, Polacy, jesteśmy lojanymi wiernymi poddanymi, płacimy skarbowi królewskiemu to, co się od nas należy służymy w wojsku i żądamy tyJko p(nie można odczytać) przyrzeczonych konstytucyą, jako lojalni i wierni poddani..." "My, Polacy, walczyliśmy w obronie Niemiec przeciw Francyi i na polu bitwy złożyliśmy dowód naszej wierności i lojalności..." "Doznajemy rozmaitych krzywd, nie dochowano wobec nas przyrzeczeń t...tatów, na wpół nas wyjęto z konstytucyi, upośledzono język nasz w szkołach, sądownictwie i urzędach, a my żądamy tylko praw naszych, pozostając wiernymi i lojalnymi poddanymi ...." Te zapewnienia o naszej ,"loja1ności i wierności," o wiernopoddańczych uczuciach, jakie mamy wobec króla i rządu powtarzają się przy każdej sposobności i w każdej mowie posłów naszych, jak w artykułach prasy polskiej, omawiających nasze położenie polityczne. Doprawdy warto się zastanowić nadtem, czy te zapewnienia, że jesteśmy - pomimo wszystko - lojalnymi i wienymi poddanymi, są prawdziwe i czy są stosowne. Zdaje się, że ani nie są prawdziwe ani nie są stosowne w naszem położeniu. Pocóż łudzić siebie i innych ? Czy nasze zapewnienia o tej lojalności i wierności wzbudzić mogą w przedstawielach rządu coś więcej prócz uczucia pollitowania nad dobrowolnem uniżaniem się. Wszak jedno wystarczy zadać pytanie, aby kwestyę rozwiązać co do naszej owej wychwalanej lojalności i wierności. Wystarczy zapytać: czy my w obecnem położeniu możemy żywić jakąś lojalność i wierność wobec Prus ? Czy społeczeństwo nasze, nękane i torturowane w wyrafinowany sposób, może w sobie znaleść choć krztę tej lojalności i wierności ? Niech się znajdzie choć jeden Polak pod zaborem pruskim, któryby z ręką na sercu mógł powiedzieć, że my możemy być lojalni i wierni w obec rządu pruskiego !Pokażcie takiego ! Nie ! my tej lojalności ani wierności dochować nie możemy! Skąd i za co? Czy to, że nie dochowano wobec nas przy.sięgi przyzaprzysiężonych słowem królewskim ? Czy za to, że język nasz wyrugano ze szkoły, że go wyklęto z urzędów i sądownictwa? Czy za to, że nas .... z ziemi ojców? Czy za to, że wysiedlają naszych urzędników w głąb .... , nasz kraj prowadzą do ruiny z zamknięciem granic dla robotnika polskiego z innych dzielnic? I my za to mamy być wdzięczni ? Mamy być wierni ? mamy być lojalni ? Czy to nie ironia, nie gorzkie szyderstwo losu, że gdy pod nami nogi się uginają, tak przygnieceni jesteśmy brzemieniem walących się w nas ciosów, że zbladłemi usty szepczemy: jesteśmy wierni i lojalni poddani ! Byłaby z grobów powstał długi szereg zgnębionych więzionych i mordowanych patryotów, gdyby to miało być będą. A każdy z tych cieni miałby prawo zapytać się: i za cóż wy jesteście wierni i lojalni ? I cóż byśmy rzekli na to ? Trzeba się tylko zastanowić, że dwie możliwości stosunku poddanych do .... Stosunek ten opiera się albo na ...., albo na sile bagnetów, nie. Jeśli się opiera na zaufaniu, wtedy poddani są wierni i lojalni - a rząd wobec nich sprawiedliwym i ojcowskim. Nie, jeśli opiera się na sile wtedy poddani są poddanymi, bo muszą, rząd po..... z nimi, jak chce, a wierności i lojalności nie ma mowy. Stosunek nasz do rządu pruskiego, do któręż z tych dwóch form zaliczyć ? Cóż dotąd zrobił, aby zyskać naszą wierność ? Nic. On nie dba o nią. Ma za sobą siłę i to mu wystarcza, nasza wierność i lojalność niema dla nich nawet wartości sadła na buty dla żołnierzy. Nasz stosunek do rządu pruskiego nie jest oparty na zaufaniu, bo my jemu nie wierzymy, a on nam. Stosunek ten opiera się na sile - a my rząd częstujemy - nieproszeni - wciąż naszą wiernością i lojalnością. Co za upokorzenie ! - Nawet pies nie liże ręki, która go bije. Jak byśmy chcieli naśladować owych skazanych przez Cezara na śmierć na arenie światowej, do końca, do ostatniego tchnienia czcili imię swego pana słowem: "Ave Cezar ! A skoro rząd nie zdziałał nic, aby zjednać nasze zaufanie, naszą przychylność, naszą wierność - czyż to nie frazes żeśmy wierni i lojalni ? - Aniśmy wierni, aniśmy lojalni ! - Nie mamy dla takiego rządu ani prostego dobrego życzenia w duszy i sam niech sobie winę tego przypisze. Niech zmieni swe postępowanie wobec nas, niech nas uważa za obywateli a nie za podwładnych a wtedy będziemy wierni i lojalni. Polak i w nieszczęściu potrafi być wdzięcznym. Dowody Austrya - tam Polacy są wierni i lojalni, bo mają być za co być nimi. Odrzućmy więc precz ten upokarzający frazes o naszej wierności. Jest to jedno z tych konwencyonalnych kłamstw, które nie mają wartości dla nikogo. Niechaj lepiej rząd na arenie parlamentarnej słyszy od naszych posłów szczerą nagą prawdę. To i jemu i nam może wyjść tylko na dobre. Vester "
W numerze 26, ukazała się notatka: "Na dwa miesiące więzienia stosownie do wniosku prokuratora skazała dnia 21 b. m. tutejsza izba karna sądu ziemiańskiego odpowiedzialnego redaktora naszego tygodnika, p. Władysława Siemiątkowskiego, za obrazę komisyi Kolonizacyjney. Tego karygodnego czynu dopatrzono się w artykule wstępnym, zamieszczonym w numerze I4-ym "Pracy", z dnia 1-go kwietnia r. b. p. tyt. "Lojalni i wierni poddani." Bliższe szczegóły procesu podamy w następnym numerze "Pracy."
Numer 27: Proces o szczerość. "W dniu pierwszym kwietnia ukaza się w "Pracy" artyku zatytołowany "Lojalni i wierni poddani", zawierajcy myśl przewodnią, że nie godzi si przed wrogiem zapierać si uczuć i przekonań, ktre on sam postępowaniem swojem względem nas budzi w naszej duszy. Autor artykułu, odczuwajcy głęboko krzywdy, wyrządzane polskiemu plemieniu, a mający takie samo serce polskie, co to nie umie przekształci się odpowiednio do politecznemu nacisku, żądał zgodnościuczu i słów od swoich rodaków, żądał też, ażeby ta harmonia objawiała się w mowach posłów w Berlinie. Zkądże lojalność lub wierność żywić mamy w łonie swojem ? tak wołał glosem szczerości: zkąd i za co ? "Czy za to, że nie dochowano wobec nas przyrzeczeń zaprzysiężonych słowem królewskiem ? Czy za to, że język nasz wyrugowano ze szkoły, że go wyklęto z urzędów i sądownictwa? Czy za to, że nas "rugują" z ziemi ojców ? Czy za to, że przesiedlają naszych urzędników w głąb Niemiec, nasz kraj prowadzą do ruiny zamknięciem granic dla robotnika polskiego z innych dzielnic?"... Temi oto słowy dowodził p. Vester, autor wspomnianego artykułu, że dusza polska, że serca polskie ani lojalnością ani wiernością przejętemi być nie mogą ! A jeśli tak, to czyż wolno udawać i kłamać, a tern poniżać się wobec nieprzyjaciela, który już sa, choć nie prawem moralnej przewagi, to prawem siy nas poniża ? Gdy niektóre dzienniki polskie i posłowie polscy, niepomni goryczy, jaką ustawy i rozporządzenia antypolskie przepełniły narodowego naszego ducha, niepomnI nienawiści, zaszczepionej przez samego wroga w sercach naszych, składają przed upośledzającą nas siłą wyrazy lojalności - i wierności - wtedy wróg sam, czujący dobrze, iż ani kochać go ani mu ufać nIe możemy, Śmieje się śmiechem nieludzkim l krzyczy, że to nie prawda ! A gdy uczciwie myślący autor wypowiada otwarcie to, co czuje i czuć musi ogół Polaków, wtedy śledztwo, proces i więzienie ! Pan Vester, ogarniając okiem Polaka to, co wokoło nas, na ziemi odwiecznie naszej się dzieje, nabrał przeświadczenia, iż "Niemcy rugują nas z ziemi ojców" i to przeświadczenie wyraził w toku otwartego swego rozumowania. - Wywodom jego towarzyszyła wiara, że konstytucya pruska zastrzega każdemu obywatelowi wolność zdania i słowa, a zastrzega w imię tej idei, że nieprawe ukrywanie przekonań, że wykłamywanie uczuć nieistniejących, że krępowanie swobody słowa i krytyki tamuje postęp, paraliżuje rozwój cywilizacyjny i wpiera ducha wstecz - w szranki średniowiecznej niewoli. Prokurator zaczepił wyrażenie "rugują nas z ziemi ojczystej i dowodził w terminie czwartkowym, w którym proceą przeciwko redaktorowi "Pracy", p. Siemiątkowskiemu się rozegrał, że odnosić się to może tylko do komisyi kolonizacyjnej, która trybem dobrowolnej sprzedaży lut też subhasty dobra wykupuje; ponieważ zaś wyraz "rugować" zawiea w sobie pojęcie "gwałtownego wpierania" przeto zastosowanie jej do działalności komisyi koloniacyjnej "ją zohydza", a więc jest wykroczeniem przeciwko paragafowi kodeksu karnego "o podawaniu w pogardę" instytucji pańswowych. Obrońca, p. mecenas Bernard Chrzanowski w trafnej swą najgłębszych zasadach opartej ze szczerych przekonań wypływajcej argumentacyi wykazywał mylność powyższych zapatrywań. Powołując się na zdanie takiej powagi, jak p. dr. Brückner, profesor wszechnicy berlińskiej, zbijał twierdzenie, jakoby wyraz "rugować", określał czynność gwałtowną -, pojęcie wprowadzone do niemieckiego przekładu artykułu przez sądowego tłomacza. "Że zaś komisya kolonizacyjna istotnie usuwa żywioł polski z gleby rodzinnej - temu chyba nikt nie zaprzeczy!" - "Wszakże instytucya ta - tak mniej więcej brzmiały, wywody obrońcy - wykupuje ziemię, na której Polacy są tubylcami , ażeby ją rozprzedać tylko pomiędzy Niemców, wszakże wieśniak polski jest wyklęty z praw nabywania kawałów tej ziemi od komsyi kolonizacyjnej, wszakże neawet niemiekim nabywcom nie wolno sprzedawać nabytych włości nikomu. kto się Polakiem mianuje ? A czyż to nie usuwanie z ojczystego zagonu ? Czyż działalności. komisyi kolonizacjnej nie cechuje chęć wydziedziczenia polskiego żywiołu ? Niechaj nie forma, jego treść będzie roztrzygającą. "Nie chodzi o przenikliwośc policyjną w dociekaniu ostrego znaczenia wyrazu, jeno o istotne jego kardynalne pojęcie i o wyrok sprawidliwy trybunału. Po tej obronie sędziowie udali się na naradę przeszło półgodzinną.Wynikiem jej było zasądzenie redaktora Siemiątkowskiego na dwumiesięczne więzienie. Wyroków sądowych krytykować nie wolno ! Niechże więc czytelnicy nasi sami powiedzą, co bardziej rozdrażnia i zniechęca do instytucyi państwowych, czy artykuły "Pracy" głoszące prawdę odczuć i przekonań narodu, czy też wyroki surowe ? Narodowiec. "
Numer 30: Baden-Baden, w końcu czerwca. Szanowna Redakcyo! Szanowna Redakcya mi pozwoli, że ja Wasz 2-letni czytelnik, kilka słów do Was napiszę. Jestem z zawodu ogrodnikiem i jako taki pracowałem i praktykowałem przez 7 lat w Niemczech, gdzie zawsze miałem w zawodzie wielkie szczęście. Teraz jestem tu od półtora roku w wielkoksiążęcym ogrodzie zatrudniony, zkąd pierwszego lipca w inne miejsce pod Paryż wyjeżdżam. Muszę Szanownej Redakcyi otwarcie przyznać, że gdyby nie "Praca" którą pilnie czytam, to bym się dawno zgermanizował albo przynajmniej dla polskiej sprawy zupełnie zobojętniał, ale Polak, który z uwagą każdy numer "Pracy" czyta, zgermanizować się nie może, chociażby był zmuszony w morzu niemieckości przez całe życie pracować. Z tej przyczyny się "Pracy" największe uznanie i pierwsze miejsce z gazet poznańskich należy. J ak już wzmiankowałem, wyjeżdżam 1 lipea do Paryża, a z powodu, że tam dla cudzoziemca początkowo jest byt bardzo drogi i trudny, ja zaś praktykuję bez wszelkiej obcej pomocy, nawet rodziców wspierać muszę, więc zmuszony jestem zaprzestać abonować inne gazety; "Pracy" naturalnie nigdy nie opuszczę, chociażby nawet ciężkie czasy na mnie spaść miały, i tak niżej podaję mój adres do Paryża i proszę mi od 1 lipca "Pracę" tam dotąd posyłać. Z wielkiem oburzeniem przeczytałem, że Wasz odpowiedzialny redaktor, p. Władysław Siemiątkowski został za artykuł "Lojalni i wierni poddani" na 2 miesiące więzienia skazany. Zasyłam p. W. Siemiątkowskiemu moje najgłębsze współczucie; niech Prusacy polskie gazety dalej tak prześladują, a przez to Polaków, wszystkich bez wyjątku pod sztandar narodowy zgromadzą ! Kto jest temu winien, że p. Siemiątkowski, na 2 miesiące więzienia jest skazany ? Czy rząd, komisya kolonizacyjna, albo - HKT.? O nie ! Rodacy nasi, którzy raczej na miano najgorszych zdrajców zasługują, sprzedawczyki są temu winni, bo gdy by nie ci zdrajcy, nie miała by kolonizacya bytu, a przez to by jej nikt obrazić nie mógł, więc wstyd i hańba sprzedawczykom ! Możeby było dobrze, aby "Praca" raz "po raz dla nich kilka arkuszy ofiarowała i nazwiska ich wypisała, aby każdy Polak listę sprzedawczyków znał jak "Ojcze nasz". - W końcu życzę "Pracy" nie 12-tu, ale co najmniej 20-tu tysięcy abonentów. Bolesław Hoffmann. a Celle Saint - Cloud pres Paris. "
Numer 31; Ciekawy proces prasowy 3-go sierpnia b. r. o godzinie 9 tej z rana przed izbą karną tutejszego sądu ziemiańskiego i to tym razem przeciw wydawcy, członkomredakcyi, administracyi, ekspedycyi oraz personałowi drukarni "Pracy" i " Czytelni Polskiej". Natomiast drugi proces o obrazę wytoczony przeciw odpowiedzialnemu redaktorowi "Pracy", p. Władysławowi Siemątkowskiemu i spólnikom, odroczono na czas późniejszy. Wreszcie jak głoszą pisma niemieckie - czeka nas też jeszcze proces za artykuł "Co Polakom wolno a co nie wolno" zamieszczony w nr.28 "Pracy". Jak widzimy, prokuratorya opiekuje się nadzwyczaj troskliwie naszą biedną "Pracą" i "Czytelnią Polską" i wciąż nam wytacza procesy. Niech i Czytelnicy, Przyjajaciele i Zwolennicy nasi w równej mierze otoczą troskliwą opieką "Pracę" jako też "Czytelnię Polską" i niech nam zjednywają liczne nowe zastępy przedpłacicieli ! Tylko w ten sposób możemy dać godną odpowiedź tym, coby nas chcieli zmieść z oblicza ziemi.
Numer 43: Niezwykły wyrok. Czytelnicy nasi przypominają sobie pewnie smutny proces, jaki się tu w zeszłym roku dnia 3-go listopada toczył przed izbą karną przeciw wydawcy "Pracy", p. Marcinowi Bidermanowi, denuncyowanemu u prokuratoryi przez właściciela drukarni p. Krzyżankiewicza, u którego się "Praca" dawniej drukowała, że on, wydawca, a nie odpowiedzialny redaktor Lipiński, wręczał mu wszystkie niebezpieczniejsze artykuły do druku, specyalnie inkryminowany wiersz Jadwigi Strokowej "Do młodzieży", za który niesłusznie zdaniem Krzyżankiewicza skazany został odpowiedzialny redaktor Lipiński, gdy właściwym sprawcą był wydawca Biderman. W procesie tym uznano Krzyżankiewicza za świadka niewiarogodnego, stwierdzono, że jest mściwym i cierpi na pewną manią prześladowczą, czego dowodem ów znany jego pamflet na duchowieństwo i nowy jakiś pamflet, który u niego widział i czytał po- wołany na świadka szewc Bobowski. Ze względu na to sąd od Krzyżankiewicza nie odebrał przysięgi i oskarżonego wydawcę "Pracy" uwolnił. Przebieg tego procesu wiernie przedstawili sprawozdawcy "Pracy" i "Dziennika Poznańskiego", przyczem postępowanie Krzyżankiewicza scharakteryzowali w dosadnich słowach. Krzyżankiewicz wytoczył obu pismom proces o publiczną obrazę, oddając sprawę prokuratoryi. Wtedy współredaktor "Dziennika Poznańskiego", p. PFr.. Krysiak, sam dobrowolnie pozwolił się wymienić jako autor odnośnego artykułu w "Dzienniku Poznańskirn", aby wykazać przed sędzią śledczym, że działał wyłącznie z etycznych i obywatelskich pobudek i w obronie stanu dziennikarskiego. Prokuratorya też oddaliła Krzyżankiewicza z publiczną skargą, a tenże udał się na drogę prywatnej skargi i rozciągnął oskarżenie nie tylko na odpowiedzialnych redaktorów wzmiankowanych gazet, ale także na p. Fr. Krysiaka i na p. dr. Karchowskiego jako domniemanego autora odnośnego artykułu "Pracy", żądając zarazem dla siebie odszkodowania za rzekome poszkodowanie jego interesu drukarskiego. Dnia 10 go. bm. sprawa rozegrała się przed tutejszym sądem ławniczym, któremu przewodniczył młody asesor sądowy dr. Meyer. Mimo że przeczytano denuncyacye Krzyżankiewicza na p. Biedermana i mimo że oskarżyciel w ciągu procesu ponownie denuncyacye swoje powtórzył, wymieniając p. Biedermana jako tego, który mu wszystkie niebezpieczniejsze artykuły dawał do druku, zastawiając się potem odpowiedzialnymi redaktorami, sprawa wzięła obrót bardzo niekorzystny dla oskarżonych. Oskarżony p. Fr. Krysiak zapewniał sąd, że działał z pobudek czysto obywatelskieh, czego dowodem, że sam się zgłosił jako autor, oraz w obronie uprawnionych interesów stanu dziennikarskiego, zagrożonego ewentualnie przez drukarzy, zdradzających położone w nich zaufanie, i że osoba Krzyżankiewicza w grę dla niego nie wchodziła, tylko czyn jego, który scharakteryzował jako niebywały "Vertrauensbruch." Tak samo obrońca redaktorów "Dziennika", p. adwokat i notaryusz Cichowicz i obrońca Pracy", pan adwokat Chrzanowski, wykazywali, że jeżeli gdzie, to w tym wypadku zachodzi u oskarżonych przewidziany w prawie paragraf o obronie słusznych interesów, że czynu, którego się dopuścił Krzyżankiewicz, nie można było inaczej scharakteryzować, jak to uczynili oskarżeni, że działali z czystych i obywatelskich motywów i wnieśli dlatego o uwolnienie ich. Trybunał po przeszło godzinnej naradzie wydał wyrok, który w osłupienie wprawił całe audytoryum i który w dziennikarskim i prawniczym świecie odpowiednie wywołał wrażenie. Nie przyznał wcale oskarżonym prawa, wynikającego z paragrafu o obronie słusznych interesów, uznał. że zachodzi tu bardzo ciężka obraza powoda, że obraza była zamierzona (absicht1ich), że cel swój osiągnęła, bo powoda zrujnowała i dlatego zasądził: współredaktora "Dziennika" p. Fr. Krysiaka, odpowiedzialnego redaktora "Dziennika", p. L. Hojnackiego i odpowiedzialnego redaktora "Pracy" p. Siemiątkowskiego, każdego na trzy miesiące więzienia i na zapłacenie Krzyżankiewiczowi 4000 marek odszkodowania, tyle, ile on sam sobie obliczył. Uprawnienia wysokości tego żądania sąd w ciągu rozprawy nie rozpatrywał. Współoskarżony, jako rzekomy autor odnośnego artykułu "Pracy" p. dr. Karchowski został uwolniony, ponieważ mu nie udowodniono autorstwa. Oczywiście, że przeciw temu niezwykłemu wyrokowi założoną została apelacya. "
Numer 44: "Na dwa miesiące do więzienia pójdzie nasz redaktor odpowiedzialny, Władysław Siemiątkowski, za artykuł "Lojalni' i wierni poddani", umieszczony w numerze 14 "Pracy" w r. b. P. Siemiątkowski założył w swoim procesie przeciw wyrokowi izby karnej sądu ziemiańskiego w Poznaniu rewizję do sądu Rzeszy w Lipsku, wyraziwszy w niej użalenie, że sąd Poznański odrzucił wniosek obrońcy, mecenasa Chrzanowskiego, żądającego przesłuchania jako rzeczoznawcy profesora języków słowiańskich i wszechnicy berlińskiej, dr. Brücknera, mającego zbić twierdzenie, jakoby wyraz "rugować" określał gwałtowną - pojęcie wprowadzonee do niemieckiego przekładu akulu inkryminowanego przez sądowego tłomacza. Atoli sąd Rzeszy wniosek o rewizyę wyroku odali. Prócz powyższej sprawy toczyć będzie dnia 30-go b. m. nowy proces polityczny przeciw p. Siemiątkowskiemu o artykuł, zamieszczony w "Pracy" p. tyt. "Polityka pięści", w którym dopatrzyła się prokuratorya rzekomego podburzania gwałtów i zohydzania urządzeń państowych. Gdy dodamy do tego jeszcze jeszcze proces o obrazę drukarza Krzyżanowicz, w którym p. Siemiątkowskiego skazał sąd ławniczy na 3 miesiącze więzienia, o czem obszernie pisaliśmy w ostatnim numerze "Pracy", to przyznają nam Szanowni Czytelnicy, że po bardzo ciernistej kroczymy drodze. Zaiste bardzo ciernistą jest nasza droga ! Gdyby nie ta idea, która nam w tych ciężkich chwilach przyświeca, gdyby nie przekonanie, że spełniamy pracę dobrego siewcy, który dla Ojczyzny, tej przyszłej, owianej jutrzenką nadziei Ojczyzny pracuje - zabrakłoby nam nieraz zapewne sił do kroczenia naprzód po usianej cierniem naszej drodze... naszej drodze... Lecz posiew plon wyda, ziarno padnie na urodzajną glebę, a w sercach współbraci każdy cios przeciw nam wymierzony echem współczucia się odezwie. To też nie wątpimy ani na chwilę, że kto w "Pracy" przyjaciela poznał - ten jej zostanie wiernym, kto zaś się wahał, ten dziś nam pomocnej dłoni nie cofnie... Po ciernistej drodze kroczyć będziemy nadal, jak dotąd, z podniesioną głową, z otwarłem dla rodaków sercem. Niechaj w dziesiątki tysięcy rosną zwolennicy nasi, zwolennicy dobrej sprawy !
Numer 45: "Dnia 30 października br. toczył się proces przeciw redaktorowi naszego pisma panu Władvsławowi Siemiątkoskiemu. z powodu zamieszczonego w numerze 32-gim "Pracv" z dnia 5 sierpnia br. artykułu p.t. "Polityka pięści" . W odnośnym artykule dopatrzyła się prokuratorya rzekomo obrazy komisvi kolonizacyjnej. - Prokurator i sąd nie mogli nabyć przekonania, że komisya kololonizacyjna jest prawem wyjątkowem i krzywdą dla Polaków, a że artykuł brzmiał właśnie przeciwnie, - przeto zasądzono naszego redaktora zupełnie w myśl wniosku prokuratoryi na 6 miesięcy więzienia, a nadto rozporządzono natychmiastowe aresztowanie tegoż. W naszych oczach odprowadzono p. Siemiątkowskiego do więzienia i nie było nam możliwem uścisnąć mu dłoni na pożegnanie; - pan Siemiatkowski, skazany już poprzednio na 5 miesięcy więzienia - równieiż za obrazę komisyi kolonizacyjnej i hakaty, ma 11 miesięcy, a nieomal rok cały do odsiedzenia za kratami. Jedyną pociechą dla p. Siemiątkowskiego jest, że cierpi za sprawę dobrą. Wrażenie zrobiło na sędziów i prokuratora śmiałe wystąpienie p. mecenasa Chrzanowskiego, który bez ogródki w dobitnych słowach zaznaczył, że to, co zawierał odnośny artykuł - że to każdy Polak, i on osobiście jako obrońca - i cały naród polski w zupełności podziela, a ponieważ zapatrywania prokuratotyi i sądu niezgadzają się z temi pojęciami prawnemi, które on uważa za podstawę prawodawstwa konstytucyjnego i sądownictwa przeto zrzeka się wogóle dalszej obrony. Za tak śmiałe wystąpienie składamy p.- mecenasowi Chrzanowskiemu niniejszem publicznie nasze serdeczne podziękowanie. W przyszłym numerze zamieścimy obszerniejszy referat z tej poniekąd bardzo ciekawej sprawy.
Numer 46: Wszystkim Czytelnikom, Przjaciołom i Zwolennikom naszego tygodnika składamy najserdeczniejsze podziękowanie za nadesłane nam tak liczne dowody współczucia z powodu uwięzienia naszego redaktora, p. W Siemiątkowskiego. Od redakcji odpowiedz czytelnikom : B.I. w Wolsztynie. Za wyrazy współczucia z powodu uwięzienia naszego redaktora, pana Siemiątkowskiego, dziękujemy najserdeczniej.
Numer 47: W ubiegły piątek, dnia 9-go bm. przed południem zaszczyciła nas szanowna policya po dwakroć odwienami. Najpierw przyszedł komisarz policyjny, p. Portasiewicz, celem skonfiskowania numerów "Pracy" z dnia 1-go kwietnia rb. (num. 14), w których znajdował się ów inkryminowany znamienny artykuł Vestera pt. "Lojalni i wierni poddani", za który zasądzono swego czasu p. Siemiątkowskiego na 2 miesiące więzienia. Krótko po nim przyszło dwóch wyższych urzędników policyi politycznej i przedsięwzięło z rozkazu sądu bardzo ścisłą, kilkugodzinną rewizyą w redakcyi, administracyi i ekspedycyi "pracy", poszukując rękopisu arttykułu Poznańczyka, zamieszczonego w nr. 43-im "Pracy" pt. "Kara więzienna. " Przewrócono całą redakcyę, administracyę i ekspedycyę, przetrząśnięto wszelkie biurka, szuflady itd., ale rękopisu nie znaleziono. Skonfiskowano tylko wszystkie zapasowe numery "Pracy" z dnia 21 -go października rb. (nr. 43).
Numer 48: "Znowu szanowna policya złożyła nam wizytę w dniu 19-go b. m. przed południem w osobie komisarza policyjnego, p. Portasiewicza. Pan Portasiewicz przyszedł z polecenia prokuratoryi, celem skonfiskowania numerów "Pracy" z dnia 5-go sierpnia r. b. (numer 32), w których się znajdował ów inkryminowany artykuł p.t. "Polityka pięści", za który zasądzono w dniu 30-go zeszłego miesiąca p. Siemiątkowskiego na 6 miesięcy więzienia i natychmiast wzięto z sali sądowej do celi."
Numer 50 "Świeżo toczył się w drugiej instancyi w Poznaniu proces właściciela drukarni Piotra Krzyżankiewicza z Poznania przeiw redaktorowi "Pracy", p. Siemiątkowskiemu i redaktorom "Dziennika Poznańskiego" pp. Krysiakowi i Hojnackiemu o obrazę z powodu zamieszczenia wiadomych artykułów, w "Pracy" i w "Dzienniku Poznańskiem", w których napiętnowano Krzyżankiewicza jako "denuncyanta. " Jak wiadomo, skazał sąd ławniczy w Poznaniu dn. 114-go października r. b. każdego z oskarżonych na trzy miesiące więzienia i nazapacenie 4000 marek odszkodowania. Poznańska izba karna zniosła wyrok pierwszej instancyi i skazała p. Siemiątkowskiego na 50 mk. kary, a pp. Krysiaka Hojnackiego, każdego na 75 mk. Koszta procesu nałożono do połowy osądzonym i skarżącemu. Uchwalone przez sąd ławniczy odszkodowanie w sumie 4000 marek, sąd drugiej instancyi odrzucił zupełnie, jako niczem nieuzasadnione. Ten pomyślny wynik procesu zawdzięczają zasądzeni uczciwej sprawie, której bronili świetnie pp. mecenasi Chrzanowski i Cichowicz. "
Numer 51. "Michalowi, Józefowi i Janoiri Górnoślązakom. Dziękujemy najserdeczniej za nadesłane współczucie dla żony i rodziny p. Siemiątkowskiego. "
Źródło: Czasopismo "Praca" z roku 1900.
cd. nastąpi
edit Dopisałam, kiedy zauważyłam, że pominęłam.
_________________ pozdrawiam Grażyna bugakg@gmail.com" Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim''
Ostatnio edytowano 01 lis 2017, 23:02 przez bugakg, łącznie edytowano 1 raz
|